Przed nami kolejny emocjonujący weekend z Ekstraklasą. Po kilku wpadkach w Pucharze Polski kilka ekip z najwyższego szczebla ligowego musi poszukać odkupienia. Jak to będzie tym razem? Sprawdź jak widzę zbliżające się mecze!
Gospodarze przystąpią do tego meczu w rozchwianych nastrojach. Po bardzo słabym spotkaniu w Zabrzu, gdzie polegli 0:3, przyjdzie im zagrać z będącą w dobrej formie Pogonią Szczecin. Sytuację poprawia fakt, że udało się wygrać mecz Pucharu Polski w Niecieczy, w dużej mierze rezerwowym składem, a zatem zawodnicy podstawowej jedenastki powinni być wypoczęci.
Mecz, który przyjdzie im zagrać, to będzie jednak duże wyzwanie, choć należy zwrócić uwagę na fakt, że Pogoń jest słabiutka w meczach na wyjeździe. To zespół o dwóch zupełnie innych obliczach – domowym i wyjazdowym właśnie. Teraz przyjdzie czas na przełamanie, a z kim lepiej to zrobić, niż z beniaminkiem?
Na pewno nie ułatwia tego zadania fakt, że w odróżnienie od GieKSy, Pogoń grała w środku tygodnia prawie w całości podstawowym składem, więc zawodnicy tego zespołu mogą być lekko zmęczeni.
Ciekawy mecz, bo gra ze sobą zespół, który rzadko wygrywa, z drużyną, która prawie w ogóle nie potrafi wygrywać na wyjeździe.
Różnica potencjałów jest jednak na tyle duża, że Pogoń powinna w tym meczu prowadzić grę i przynajmniej nie przegrać. Poza tym, goście nie mogą sobie pozwalać na ciągłe wpadki poza swoim stadionem. W tym właśnie kierunku pójdziemy z typem na ten mecz oraz dołożymy 3 rzuty rożne samej Pogoni. Każdy Ekstraklasowy maniak dobrze wie, że jeśli chodzi o nabijanie “rogali”, to szczecinianie są jedną z najlepszych ekip w tym aspekcie.
Ciekawostki statystyczne:
LUŹNY TYP NA MECZ: Pogoń Szczecin wygra lub zremisuje + Pogoń Szczecin wykona powyżej 2.5 rz.rożnych (kurs 1.60 Superbet)
Po kompromitującej porażce w rzutach karnych z drugoligową Pogonią Grodzisk Mazowiecki, Lechii przychodzi zagrać z zespołem będącym na fali. Gdańszczanie na pewno będą chcieli szybko zareagować, zmazać plamę i pokazać się trenerowi oraz kibicom z dobrej strony. Jakby wyjąć mecz pucharowy, to chciałoby się napisać, że Lechia zaczyna łapać wiatr w żagle i nie zmienia nawet tego niedawna minimalna i dość pechowa porażka z Jagiellonią Białystok. Puchar Polski oczywiście rządzi się swoimi prawami, skład Lechii również nie był optymalny, ale oglądałem ten mecz i naprawdę wyglądali bardzo źle. Jednak na własnym terenie gospodarze grają dobrze, strzelają sporo bramek i wydaje się, że postawią trudne warunki Widzewowi.
Widzewowi, który początek tego sezonu może zaliczyć do naprawdę udanych. Dwie porażki wyjazdowe z Jagiellonią i Pogonią są w pewnym sensie wkalkulowane, a więcej wpadek próżno szukać.
Pierwsze, o czym pomyślałem, analizując ten mecz, to był overek kartek. Obie ekipy dostają ich dużo (średnia 4.4 kartki/mecz), ale… po chwili zobaczyłem, kto sędziuje w tym spotkaniu i sprowadziło mnie to trochę na ziemię. Szymon Marciniak. Nie wiadomo, co się dzisiaj naszemu najlepszemu arbitrowi wylosuje, więc odpuszczam ten typ, aczkolwiek warto o tym pomyśleć, jako alternatywa.
Widzew Łódź bardzo często strzela przynajmniej jednego gola na wyjazdach i jedynie z ligowymi potentatami nie trafiał do bramki rywala. A umówmy się, na pewno Lechia nim nie jest. Nie zmienia to faktu, że u siebie gdańszczanie są groźni i strzelają jak na zawołanie. Pomimo iż nie przepadam za BTTS’ami, tak w tym meczu aż prosi się, aby spróbować to zagrać.
Ciekawostka statystyczna:
LUŹNY TYP NA MECZ: Obie drużyny strzelą gola (kurs 1.53 Superbet)
Jak to się mówi: od kompromitacji do kompromitacji. Oczywiście chodzi o Puchar Polski. Wcześniej pisałem o Lechii, ale równie beznadziejnie zaprezentował się Raków, który wstydliwie odpadł z Miedzią Legnica. Wydawało się, że w ekipie gospodarzy wszystko zaczyna się zazębiać – najpierw wygrana z Legią przy Łazienkowskiej, potem rozbicie słabego Zagłębia Lubin, co pozwoliło wrócić na wysokie miejsce w tabeli. Osobiście uważam, że wpływ na tę wpadkę miały raczej rotacje w składzie i zlekceważenie rywala. W niczym to nie usprawiedliwia Medalików i trzeba to nazwać jednym słowem: kompromitacja.
Z tego właśnie względu możemy przypuszczać, że gospodarze rzucą się na gości od samego początku. W szatni po pucharowym meczu na pewno było bardzo gorąco, a Marek Papszun nie zwykł psuć sobie wizerunku takim dziadostwem.
Okazja jest to tego doskonała. Do Częstochowy przyjeżdża Puszcza, która z meczu na mecz wygląda gorzej. Częściej widywano yeti, niż wyjazdowe zwycięstwa gości w Ekstraklasie. Trudno to w ogóle brać pod uwagę. Remisy się zdarzają, ale raczej ze słabszymi rywalami.
Bardzo trudno wyobrazić sobie fakt, że Raków tego meczu nie wygra i nawet remis będzie bardzo dużym rozczarowaniem w Częstochowie.
Ciekawostka statystyczna:
Cała w cieniu Polska Śląska chciałoby się rzec. Zacznijmy jednak od początku. Motor Lublin nie wygląda w ostatnich meczach dobrze. Często jest tak, że beniaminek wchodzi do ligi “z buta”, gra na początkowym entuzjazmie, a przeciwnicy nie do końca wiedzą, czego można się po nich spodziewać. Wszystko wskazuje na to, że ten okres już minął. Trzeba jednak oddać, że wpadki w meczach u siebie zdarzają się Motorowi niezwykle rzadko (tylko 2 porażki w 17 ostatnich domowych potyczkach). Trudno powiedzieć, czy właśnie na tym należy budować większy optymizm, ale jest jeszcze coś…
Do Lublina przyjeżdża zespół, który nie potrafi wygrywać, czyli Śląsk Wrocław. Trudno mi sobie na szybko przypomnieć zespół, który zaliczył tak spektakularny zjazd. Niedawny wicemistrz Polski zakopał się na ligowym dnie tabeli i sprawia wrażenie, jakby mu tam było dobrze. Brak choćby jednego zwycięstwa od początku sezonu to statystyka wstydu. Wszystko rozumiem, osłabienia zespołu, brak realnych wzmocnień, sporo pecha, ale nic ich nie może tłumaczyć.
Mimo wszystko, jeśli gdziekolwiek i kiedykolwiek szukać przełamania, to właśnie w takim meczu. Może zawodnicy Śląska przypomną sobie, jak jeszcze w 1 lidze rozbili Motor 10:1. Było to jednak ponad 10 lat temu i raczej nic tego nie zapowiada. Najwyższy czas zacząć wygrywać, bo Jacek Magiera podzieli los zwolnionego z Zagłębia Waldemara Fornalika. Niedawno zarząd klubu udzielił mu poparcia, zapewniając, że jego pozycja jest niezagrożona. Doskonale wiemy, co to oznacza. Moim zdaniem trener Magiera gra w tym meczu o posadę.
Ciekawostka statystyczna:
Skoro już rozmawiamy o trenerach grających o posadę, to wkrótce Goncalo Feio może się również znaleźć w tym miejscu. Nastroje są złe, a atmosfera wokół Legii zrobiła się bardzo gęsta. Tylko zwycięstwo z Górnikiem może dać zespołowi trochę oddechu. Remis nie będzie nikogo interesował, nie wspominając o porażce, która prawdopodobnie sprowadziłaby nad Łazienkowską armageddon. Nikt jednak o tym nie myśli, choć powodów do optymizmu brak. Bardzo słaba gra oraz wpadka za wpadką. W zasadzie wszyscy zawodnicy Legii są pod formą. Na tym etapie sezonu 8 punktów straty do lidera tabeli to bardzo dużo i jeśli wyniki radykalnie nie zmienią się tu i teraz, kolejne Mistrzostwo już na początku sezonu Legia będzie miała z głowy.
Warszawiakom dwie porażki z rzędu zdarzają się bardzo rzadko, a brak gola w dwóch kolejnych meczach chyba jeszcze rzadziej. Czy w sobotnim meczu przerwą te dwie fatalne serie?
A Górnik jak to Górnik. Wygrywa u siebie i przegrywa na wyjeździe. Poza nielicznymi odstępstwami od tej reguły. Po bardzo przekonującym zwycięstwie nad GKS Katowice, czas zameldować się na Łazienkowskiej 3, gdzie ranna i będąca pod ścianą Legia zrobi wszystko, aby ten mecz wygrać. Szykuje się bardzo emocjonujący i ciekawy ligowy klasyk.
Ciekawostka statystyczna:
Marcin Włodarski został nowym trenerem ekipy Miedziowych i zastąpił w tej roli Waldemara Fornalika. Nieco zaskakujący ruch, ale jednak nieszokujący. Beznadziejna forma gospodarzy przekłada się na miejsce w strefie spadkowej ligowej tabeli. Tak źle nie było tam od dawna, więc nie dziwi tak radykalna decyzja. Zobaczymy, czy w tym przypadku zadziała “efekt nowej miotły”, a na to na pewno liczą w Lubinie.
Po drugiej stronie mamy Radomiak, który zaczął się podnosić z kolan i wygrywać swoje mecze. Goście na pewno wyglądają już znacznie lepiej, niż na początku sezonu, ale do stabilności formy jeszcze trochę brakuje. Na pewno jednak spektakularna wygrana z Koroną Kielce da im mentalnego “kopa” i poprawi pewność siebie. A ta na wyjazdach bardzo im się przyda.
Ciekawostka statystyczna:
Chwilę wcześniej pisałem o wpadkach, czy kompromitacjach pucharowych zespołów z Ekstraklasy, ale prawdziwe dno osiągnął Lech Poznań. Wczorajsza porażka z Resovią Rzeszów w dzień hańby Lecha i długo jeszcze będzie im wypominany. Co prawda lista wstydu Poznaniaków w tym roku jest bardzo długa, to ta klęska będzie na bardzo wysokim miejscu. Niektórym zespołom po prostu nie wypada odpadać w pierwszej rundzie Pucharu Polski, a Lech do takich na pewno należy. Zwłaszcza tak rozpędzony Lech, który walcem przejeżdża po wszystkich ligowych rywalach.
Czy ten żenujący mecz zachwieje ich formą? Wydaje się to raczej wątpliwe, tym bardziej że naprzeciwko mają Koronę Kielce, która wygląda coraz gorzej. Pierwsze dobre mecze pod wodzą Jacka Zielińskiego stają się powoli tylko wspomnieniem, a porażka w Radomiu wyglądała tak źle, że może się to odbić na niedzielnym meczu.
Lech bez wątpienia pójdzie mocno do przodu, na pewno stworzy sobie wiele okazji i jeśli skuteczność nie zawiedzie, to powinna być łatwa wygrana. Motywacji im raczej nie zabraknie, a umiejętności mają.
Ciekawostka statystyczna:
Szczęśliwe zwycięstwo Piasta po rzutach karnych w Pucharze Polski, wcześniej ligowa porażka z Widzewem Łódź mogą nieco niepokoić Aleksandara Vukovicia, ale Piast nie wyglądał w tych meczach fatalnie. Trudno mieć wrażenie, że to ekipa, która traci formę. Ot, zwykła ligowa rzeczywistość i porażki, które czasem się zdarzają. O zwycięstwo teraz jednak też nie będzie łatwo, bo Piastunki zmierzą się z Mistrzem Polski. Brzmi groźnie, ale zagrożenie ze strony Jagiellonii było znacznie poważniejsze w poprzednim sezonie.
W obecnych rozgrywkach forma jest trochę rozchwiana. Nadal defensywa spisuje się słabiutko, a zwycięstwa Jaga zawdzięcza głównie sile ofensywnej i odrobinie szczęścia, które dopisało również i w ostatnim meczu.
Trudne się wylosowało, bo ani jeden, ani drugi zespół nie przekonuje. Mecz mocno pachnie remisem, choć mimo wszystko skłaniałbym się nieco bardziej w kierunku Piasta. Z tyłu głowy jednak trzeba mieć, że Jagiellonia w każdej chwili może “odpalić”.
Ciekawostka statystyczna:
Hitowe poniedziałkowe spotkanie w teorii powinno być łatwe i przyjemne dla drużyny Pasów. Oddajmy Stali, że pokonali u siebie Motor Lublin w całkiem niezłym stylu, ale zaraz przyszła pucharowa wtopa z Koroną Kielce. Wcześniej seria porażek i ocieranie się o dno ligowej tabeli nie pozwala z optymizmem patrzeć na to spotkanie.
W tym miejscu jednak zaznaczmy, że Cracovia kilka dni temu rozpoczęła serię kompromitacji zespołów z Ekstraklasy w rozgrywkach Pucharu Polski. Sandecja Nowy Sącz, bo tak nazywa się ich pogromca, to zespół trzecioligowy i nie ma nic, co może tłumaczyć zespół Pasów.
Nadal jednak jestem zdania, że każda po kolei ekipa z Ekstraklasy podeszła do meczów pucharowych lekceważąco i nie inaczej było z Cracovią i choć trzeba o nich pamiętać, to jednak nie przywiązywałbym do nich zbyt dużej wagi.
Gospodarze są zespołem w formie, mającym lepszych piłkarzy i muszą to na boisku udowodnić. Nie sądzę, aby słaba Stal była dla nich realnym zagrożeniem.
Ciekawostka statystyczna:
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.
Nie masz konta? Zarejestruj się.